O tej godzinie już spać u mnie się nie da – tak mam słońce od wschodu. Miałem uczyć się z rana tylko nie przewidziałem, że muszę ładować komórkę „wtopa”. Więc pouczę chyba się z rozmówek ale najpierw wpis!
Zauważyłem, że coraz trudniej kupić spożywkę i to z miesiąca na miesiąc a nawet z tygodnia na tydzień, do kwoty zakupów trzeba i tak już dokładać dodatkowo te 50 PLN a i tak wychodzi „koszyk zdrowia” czyli warzywa i dwa rodzaje owoców – kupujemy banany i jabłka. Niby mniej żryć to lepiej – właśnie kiedy panowie z rządu mnie wyszczuplą? Bo waga stanęła w miejscu, heh.
Myślałem, że dzięki sałatką owocowym (banan, jabłko, awokado, pomarańcza, kiwi) schudnę ale aktualnie stać nas na jabłka i banany (na cały tydzień) a to i tak jest dobrze! Bo inni tego nawet nie mają. No i trzeba to racjonować…
Te wszystkie programy socjalne chcą upodlić i sponiewierać człowieka – zamiast podwyższyć tą rentę/emeryturę o te 100 – 200 PLN to oni jakieś 500+ dla seniora, opiekuńcze itp. A za takimi programami socjalnymi powiem wam trzeba się na chodzić i to z wywieszonym językiem! Tylko dla wytrwałych (czytaj – zdrowych).
Może państwu zależy na upodleniu ludzi albo na rozbudowanej biurokracji – tylko ten co ma mocną psychikę (ew. wsparcie zdrowych młodych osób) i wytrzymałość sportowca oraz lepsze finanse (spróbujcie wszystko załatwiać z buta albo autobusami), może z tych wszystkich programów korzystać.
Nic, idę uczyć się z rozmówek angielskiego a później z komórki no i chciałbym znów pobić minimum czytelnicze które założyłem na dzień – czyli 120 MiN. Raz udało mi się o mały włos dobić do 5 godz. ale to był pojedynczy przypadek – dziś marne szanse bo taki żar… W tak gorące dni czytam około 30 MiN i mam dość.
A czytam dwie pozycje o stresie – skutkach i zapobieganiu różnymi metodami / łagodzeniu. Oraz prozę jak „Złodziej pioruna” (denne), „Piramidy” Świat Dysku (hmm archaiczne i nudnawe, autor chyba „kręcił loki” na mózgu jak to pisał) i książeczkę Beaty Pawlikowskiej i coś jeszcze czego nie pamiętam…
Powiem tak, kończę gdyż nauka czeka! Byleby do przodu! Może i ja w końcu opanuję ten angielski? Bynajmniej na poziomie bdb – taki mam cel! Wiecie chciałbym słuchać i czytać książki w tym języku z 99% zrozumieniem.
Skomentuj